A gdyby tak właśnie dzisiaj zaczęła się bessa w USA? Wszyscy liczą na to, że to ostatni dzień miesiąca - nie wypada, będzie więc (na pewno) strojenie okien. Ale nazbierało się na co najmniej 20% spadku w "sztanach". Jestem optymistą jeśli chodzi o GPW ( nadrabianie czasu w stosunku do USA i innych wielkich), ale mam bardzo złe przeczucia jeśli chodzi o "SZTANY"
Do złudzenia mi to przypomina rok 2007. Pamiętam z początku roku wypowiedź jakiegoś analityka z Holandii, który stwierdził mniej więcej coś takiego: Skoro rynek akcji w USA rośnie pomimo tego, że sytuacja na rynku kredytów hipotecznych (subprime) jest tak zła, to znaczy, że jest niesamowicie mocny.
To samo widzimy teraz: Mamy wszystko co najgorsze: kryzys migracyjny, Brexit (który uznano - zanim nastąpił - jako wydarzenie na miarę upadku Lehman Brothers). I pomimo wszystkich tych kiepskich newsów Wall Street bije kolejne rekordy.
Oglądaliście film BIG SHORT? Te ostatnie dynamiczne wzrosty wyglądają mi na planowany WIELKI BIG SHORT - paru banków inwestycyjnych w USA. Przeciągają linę zdawałoby się w nieskończoność, bo chcą aby ten SHORT był naprawdę BIG :-)
Skądś to znam, nie tylko z tego filmu. Oczywiście prorokiem nie jestem, ale sytuacja śmierdzi mi na 100 tysięcy kilometrów.
Komentarze