maciej.rogala maciej.rogala
1531
BLOG

Nasze drogie zdrowie

maciej.rogala maciej.rogala Społeczeństwo Obserwuj notkę 26

Większość ekonomistów broni stopniowego podnoszenia wieku emerytalnego do 67 lat powołując się na to, że Polacy żyją coraz dłużej.  Dodatkowym argumentem ma być pozytywny wpływ tego kroku na kondycję finansów państwa, która doświadczy bardzo negatywnych konsekwencji zmian demograficznych. Jednak warto wiedzieć, że przy aktualnie obowiązujących przepisach, o wiele większe znaczenie będzie miało nie to jak długo Polacy będą żyli, ale przede wszystkim w jakiej kondycji zdrowotnej, szczególnie w wieku przedemerytalnym, który został przesunięty za sprawą podwyższenia wieku emerytalnego.

Przywołajmy kilka liczb. Według Banku Światowego średnia długość życia w Polsce sięga obecnie 78 lat, przy czym kobiety dożywają przeciętnie ponad 80 lat, a mężczyźni 75 lat. Za 30 lat średnia długość życia Polaków ma wzrosnąć o ok. 5 lat.

Jednak z drugiej strony, Polska pozostaje krajem o najwyższym odsetku rencistów w populacji (przy aktualnie obowiązującym wieku emerytalnym, chociaż w ostatnich 10 latach liczba rencistów obniżyła się z prawie 2 milionów w 2005 roku do niespełna miliona obecnie). Aktualnie prawie co czwarty Polak traci zdolność do wykonywania pracy przed osiągnięciem 65 roku życia.  Podwyższenie wieku emerytalnego do 67 lat będzie więc skutkowało tym, że liczba osób pobierających świadczenia rentowe będzie jeszcze wyższa.

Co to może oznaczać dla finansów ZUS a, de facto, dla finansów publicznych? Że efekt wydłużenia wieku emerytalnego może wcale nie być tak korzystny finansowo jak uważa większość ekonomistów.

Dlaczego? Będzie to skutkiem zupełnie innej formuły naliczania świadczeń z funduszu rentowego w stosunku do sposobu naliczania emerytury. Otóż, jak już chyba powszechnie wiadomo, emerytura wypłacana przez ZUS jest obliczana według formuły zdefiniowanej składki, która jest mniej korzystna dla świadczeniobiorcy (tańsza dla budżetu), od formuły zdefiniowanego świadczenia, która nadal obowiązuje w systemie rentowym (droższa dla budżetu).

Jeżeli więc w okresie kilkudziesięciu lat nie ulegnie poprawie stan zdrowia Polaków, nie zmieni się ich tryb życia, to wydłużenie wieku emerytalnego może powodować znaczący wzrost liczby rencistów w Polsce.  Według raportu „Długookresowa ocena stabilności polskiego systemu rentowego oraz jego możliwej reformy" przygotowanego w ramach programu EY Sprawne Państwo w 2020 roku średnie świadczenie rentowe w stosunku do średniej emerytury będzie wyższe aż o 11 punktów procentowych.   

Jeżeli więc liczba osób uzyskujących świadczenia rentowe między 65 a 67 rokiem życia będzie wysoka,  to skutki wydłużenia wieku mogą być wręcz niekorzystne dla budżetu państwa.

Wzrost kosztów będzie pochodną nie tylko z ewentualnej różnicy 11 punktów procentowych między rentą a emeryturą.  Renta jest wypłacana z innego funduszu - z funduszu rentowego i tym samym jej wypłata nie będzie uszczuplała kwot zapisanych w I filarze i na dodatkowym subkoncie ZUS - z których wypłacana jest emerytura.

Tym samym uzyskanie uprawnień emerytalnych przez wcześniejszego rencistę, będzie podwójnie korzystne dla przyszłego beneficjenta w stosunku do sytuacji, gdyby pracował do 67 roku życia (bardziej kosztowne dla budżetu państwa) - nie tylko dlatego, że będzie otrzymywał do 67 roku życia wyższe świadczenie (w postaci renty zamiast emerytury), ale także dlatego, że wypłata świadczenia rentowego nie będzie uszczuplała kapitału branego pod uwagę do wyliczenia emerytury, gdy już nabierze do niej uprawnień.

Tak, więc jak słusznie coraz więcej specjalistów zauważa, prawdziwym wyzwaniem dla przyszłych wydatków związanych z funkcjonowaniem systemu emerytalno-rentowego w Polsce jest nie tylko to, że Polacy żyją coraz dłużej (zmiany demograficzne) ale również to w jakiej będą kondycji zdrowotnej w wieku przedemerytalnym i późniejszym, czyli zmiany w życiu społecznym Polaków.

wpis pochodzi ze strony www.union-investment.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo