maciej.rogala maciej.rogala
947
BLOG

Propozycje zmian w III filarze napisali chyba kosmici

maciej.rogala maciej.rogala Gospodarka Obserwuj notkę 10

Kiedy w październiku 2014 roku uczestniczyłem w zorganizowanej przez Rzeczpospolitą debacie poświęconej III filarowi, Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich zdradził, że jest przygotowywany raport na temat koniecznych zmian w III filarze i że propozycje będą przełomowe, to znaczy – zachęcą Polaków do oszczędzania na dodatkową emeryturę.

Właśnie jestem po lekturze tego raportu. I na usta ciśnie mi się tylko jedno słowo: kosmos.  Czy to znaczy, że te propozycje są tak dobre? Wręcz przeciwnie. Są zupełnie oderwane od rzeczywistości. Widać, że autorzy są ekspertami od systemów emerytalnych, znają się na rozwiązaniach stosowanych na świecie, potrafią obliczyć koszty zachęt podatkowych skierowanych do oszczędzających, ale nic nie wiedzą na temat podejmowania decyzji przez osoby oszczędzające, jakie mają opory przed oszczędzaniem w długim terminie i jakie znaczenie ma dystrybucja w oferowaniu indywidualnych form oszczędzania z myślą o dodatkowej emeryturze.

Co więcej, przygotowany raport nie spełnia podstawowego celu, dla którego powstał: przedstawienia propozycji upowszechniających oszczędzanie w III filarze. W jednym miejscu znajduje się zdanie:  „W raporcie proponujemy rozwiązania, które zwiększą uczestnictwo w dobrowolnych planach emerytalnych”, natomiast zawarte propozycje, szczególnie jeśli chodzi o formy indywidualne, z całą pewnością zniechęcą do korzystania z nich.

Podstawą sukcesu w skutecznej promocji III filara powinno być założenie, że nowe rozwiązania nie mogą być mniej korzystne dla potencjalnych uczestników.  Podkreślają to zresztą analitycy z Deloitte, którzy w swojej analizie przewidują katastrofalnie niskie emerytury.

Przeanalizujmy przedstawione propozycje, zaczynając od najbardziej „kosmicznych”.

1. Wypłata środków wyłącznie w postaci renty dożywotniej i po osiągnięciu ustawowego wieku emerytalnego.

Skąd taki pomysł? Nie mam pojęcia. Po co wydłużać wiek uprawniający do skorzystania z prywatnych środków? Bo to ma być dodatek do emerytury, zapewne powiedzą autorzy. A jak jest teraz? Po pierwsze w IKE i PPE istnieje możliwość wypłaty środków już od 60 roku życia (w PPE nawet od 55 roku), natomiast w IKZE od 65 roku. Co więcej, oszczędzający ma prawo wybrać – czy chce wypłacić zgromadzone środki jednorazowo, czy ratalnie. Czy zaproponowana zmiana stanowi zachętę i większy bodziec do korzystania z rozwiązań trzeciofilarowych? Oczywiście, że nie. W praktyce zablokuje rozwój planów, szczególnie w formie indywidualnej. Przypomnijmy sobie dyskusję na temat form wypłat z OFE, gdy jeszcze nie było mowy o przeniesieniu całości środków z OFE do ZUS. Większość członków funduszy chciała zachowania prawa do wyboru sposobu wypłaty środków: albo w formie dożywotniego świadczenia albo jednorazowo. Co więcej, obowiązek wykupu renty dożywotniej jest niespójny z konstrukcją planu opartego na zdefiniowanej składce, gdy cały czas śledzę bieżącą wartość posiadanych aktywów emerytalnych; renta dożywotnia jako forma wypłaty w innych krajach jest przede wszystkim oferowana w planach o zdefiniowanym świadczeniu. Proszę sobie wyobrazić, że gromadząc oszczędności w „nowym IKZE”, będę w wieku 67 lat posiadał jednostki uczestnictwa funduszu akcji wycenione w danym dniu na 300 tysięcy, a zachoruję na raka – jednocześnie będę zmuszony do wykupienia renty dożywotniej w wysokości 1000 zł miesięcznie, przy świadomości, że pozostało mi jeszcze kilka miesięcy życia. 

Podobne zdanie na temat powyższej propozycji wyrażali w wielu dyskusjach przedstawiciele Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, nie widząc żadnego racjonalnego powodu, aby oszczędności gromadzone w systemie dobrowolnym, tak ściśle wiązać z systemem obowiązkowym; nie zgadzając się na propozycje wydłużenia wieku uprawniającego do wypłaty jak również ograniczania możliwych form wypłaty zupełnie prywatnych oszczędności.  A jak jest w innych krajach? Z form indywidualnych mogę wypłacać znacznie wcześniej, na przykład w USA z konta IRA po ukończeniu 59,5 lat.

Czy jednak możliwość wypłaty środków w wieku 60 lat nie spowoduje, że oszczędzający skonsumują aktywa emerytalne na inne cele? Nie, ze względu na obowiązujące przepisy - jeśli chodzi o IKZE i PPE. Co prawda wypłata z zachowaniem ulg jest możliwa przed ustawowym wiekiem emerytalnym – w IZKE od 65 roku życia, a w PPE od 60 roku – to jednak osoba dokonująca takiej wypłaty ponosi dość duże tego konsekwencje. W IKZE traci możliwość odpisywania wpłat od podstawy naliczenia podatku, która jest podstawową zachętą podatkową. W związku z tym, jeżeli dana osoba osiągałaby po ukończeniu 65 roku dochód podlegający opodatkowaniu i przez wiele lat korzystała z bieżącej ulgi podatkowej, to trudno mi sobie wyobrazić, aby pochopnie dokonała wypłaty środków z IKZE, tylko dlatego, że jej wypłata będzie obciążona stawką 10% a nie 18 lub 32%. Owszem, dokona wypłaty środków, jeżeli będzie rzeczywiście potrzebowała pieniędzy na bieżące wydatki, bo jej dochody będą zbyt niskie lub nie będzie miała ich wcale. Jeszcze mniej prawdopodobne jest dokonanie wcześniej wypłaty środków z PPE przez osobę, która w wieku 60 lat nadal jest zatrudniona przez pracodawcę oferującego PPE. Dlaczego? Ponieważ w momencie dokonania wypłaty środków przestanie być uczestnikiem PPE, czyli straci składki finansowane przez jego pracodawcę.

2. Jednorazowa dopłata do konta emerytalnego w wysokości 1000 zł.

Jednym z dwóch rekomendowanych wariantów mających „pobudzić” III filar w formie indywidualnej, ma być jednorazowa dopłata do konta oszczędzającego w wysokości 1000 zł. W jaki sposób ma to być bardziej zachęcające od istniejącej ulgi podatkowej w IKZE? Pozostaje dla mnie tajemnicą, skoro w IKZE – dokonując co roku wpłat w wysokości 120% średniego wynagrodzenia, mam otrzymywać  dopłaty mniej więcej w proponowanej wysokości, ale KAŻDEGO ROKU.  Przy okazji tej propozycji podkreśla się, że koszt dla budżetu byłby umiarkowany, bo tylko kilka miliardów jednorazowo. Po przeczytaniu tego uzasadnienia, doszedłem do oczywistego wniosku, że autorzy tego projektu muszą być przeciwni istniejącym zachętom, szczególnie IKZE. Dlaczego? Bo przecież gdyby "jakimś cudem" udało się namówić na IZKE 5 milionów Polaków - wypromować skutecznie III filar, to przecież wpływy do budżetu byłyby co roku mniejsze o mniej więcej 5 mld złotych.

Autorzy kilka razy wyrażali troskę o budżet, kilka razy podkreślali, że przedstawiają propozycje, które są możliwe do uchwalenia i wprowadzenia w życie, czytaj: o stosunkowo niskich kosztach budżetowych, ale przecież już teraz istnieją rozwiązania - IZKE, które są znacznie bardziej kosztowne dla budżetu i jakoś zostały wprowadzone w życie. Kolejny raz powstaje pytanie: Jaki przyświecał cel autorom tego raportu?

3. Składka pracownika byłaby obowiązkowa i finansowana z wynagrodzenia netto, zyski inwestycyjne i świadczenie byłyby natomiast nieopodatkowane (model TEE).

Teoretycznie propozycja ta stara się kopiować rozwiązania, które okazały się najskuteczniejsze w promowaniu planów emerytalnych: obowiązkowa składka dla pracodawcy, quasi obowiązkowa składka pracownika (tzw. auto-enrolment, czyli automatyczne zapisanie pracownika z możliwością rezygnacji przez krótki okres czasu). Ale niestety to pozór, bo chociaż autorzy raportu podkreślają, iż w zakładowych planach emerytalnych w innych krajach stosuje się zupełnie inny model podatkowy (EET), to jednak promują funkcjonującego w naszym kraju „dziwoląga” jakim jest model TEE, czyli gdy pracownik musi na bieżąco opłacać podatek, także od składki pracodawcy.

Dlaczego chcą zachowania tego modelu? Bo jak sami napisali „główną zaletą tego rozwiązania jest brak kosztu dla budżetu”. A ja dodam: JEDYNĄ. Ale nawet to nie jest prawda, bo przecież model TEE różni się od modelu EET tym, że podatek jest podbierany  w  innym momencie. To prawda, że w modelu TEE nie ma bieżących kosztów dla budżetu, ale są potencjalnie znacznie większe straty w przyszłości - bo wypłaty nie będą opodatkowane. Zastąpienia więc modelu TEE modelem EET, który powszechnie funkcjonuje w zakładowych planach emerytalnych, spowodowałoby przesunięcie wpływów podatkowych na okres wypłat, a więc za 10, 20 i więcej lat, gdy spodziewane są znacznie większe koszty dla budżetu z tytułu utrzymywania obowiązkowego systemu emerytalnego.  Co więcej, jeżeli średnia rentowność dobrze zarządzanego planu  przekraczy inflację o 2-4% w skali roku, to odroczenie momentu płacenia podatku ze składki na wypłatę przyniesie realnie wyższe wpływy podatkowe nawet przy obniżeniu stawki podatku PIT do np. 10%, czyli takiego jaki obowiązuje w IKZE.

Czy nowe PPE ma szanse na sukces? Nie. Nie chodzi nawet o obowiązek finansowania składki przez pracodawców. Najważniejsza moja wątpliwość wynika z reakcji pracowników na oferowane warunki (oczywiście znacznie gorsze). Autorzy wyrażają nadzieję, że sam mechanizm auto-enrolmentu spowoduje, że pracownicy pozostaną w programie, mniej więcej na poziomie ponad 80%  - tak jak to jest w krajach zachodnich, na przykład w Wielkiej Brytanii. U nas na pewno tak nie będzie. Głównie z powodu błędnego modelu podatkowego.

Widać, że autorzy bujają w obłokach w swoich „przypuszczeniach”, a wręcz w kosmosie – i że nie było wśród nich żadnego praktyka, który uczestniczył choć raz w uruchamianiu pracowniczego programu emerytalnego, w rozmowach z pracownikami, w akwirowaniu ich do PPE. Teoretycznie PPE według aktualnie obowiązujących regulacji jest idealne z punktu widzenia pracownika: ma finansowaną składkę przez pracodawcę bez konieczności ponoszenia ze swojej strony kosztów, czyli dofinansowania programu własnym wkładem. Teoretycznie 100% pracowników uprawnionych do uczestniczenia w PPE powinno sięgnąć po te darmowe, dodatkowe pieniądze w postaci składki podstawowej i powinni przełknąć to, że ze skorzystaniem z nich będą musieli poczekać do 60 roku życia. A jaka jest rzeczywistość? Zaledwie 75% uprawnionych osób wyciąga ręce po te darmowe środki. Dlaczego? Bo uznają, że 18% podatku (najczęściej rezygnują najmniej zarabiający i najmłodsi pracownicy) jest zbyt dużym kosztem za składkę w wysokości 100%.

I co się im proponuje w zamian?  Nie tylko pozostawia się koszt 18% od składki pracodawcy, nie tylko zmusza się ich do dofinansowania tej składki własnym wkładem, ale dodatkowo każe się im odprowadzać składkę podstawową z wynagrodzenia netto, czyli już po opodatkowaniu. Co więcej, tutaj także, jak we wszystkich „nowym formach” III filara dostęp do środków ma być dopiero po ukończeniu 67 roku życia i to wyłącznie w jednej formie: dożywotniej renty.

Jeszcze raz powtórzę: to są kosmiczne propozycje. Czy one mogą być wstępem do dyskusji? Tylko do jednej: o zamknięciu trzeciego filaru. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka