maciej.rogala maciej.rogala
129
BLOG

Jeżeli wzrosną nasze pensje zaczniemy więcej oszczędzać

maciej.rogala maciej.rogala Gospodarka Obserwuj notkę 1

 Wielu ekonomistów ostrzega nas przed tykającą bombą demograficzną. Polaków będzie coraz mniej. Co więcej będzie malała populacja osób w wieku produkcyjnym a rosła w wieku emerytalnym. Najnowsze prognozy przedstawione przez GUS są tego potwierdzeniem. Zgodnie z jej wskazaniami liczba ludności Polski w 2050 r. wyniesie 34 mln – liczebność naszego narodu skurczy się więc o 4,5 mln osób.Dzisiaj 24,5 mln obywateli czyli niemal 64 proc. społeczeństwa to osoby w wieku produkcyjnym. Te osoby muszą utrzymać niemal 7 mln osób w wieku poprodukcyjnym (powyżej wieku emerytalnego), którzy stanowią 18 proc. społeczeństwa. To oznacza, że na jednego emeryta teoretycznie pracuje 3,5 pracownika. Według GUS w 2050 roku ta relacja będzie znacznie gorsza. Produkujących będzie tylko 56 proc., natomiast emerytów niemal 30 proc. Jednego emeryta będzie więc utrzymywać 1,9 pracownika.

Czy czeka nas katastrofa? Według mnie nie. Jest jeszcze bardzo dużo czasu aby ten problem złagodzić, chociażby w formie zwiększonej imigracji.

Natomiast może to też mieć bardzo pozytywne skutki dla rynku pracy a przede wszystkim dla naszych zarobków.  Za około 2-3 lata zacznie wchodzić na rynek pracy pokolenie niżu demograficznego. Dotychczas miało to wyraźny skutek dla nauczycieli: w ostatnich latach zamknięto setki szkół, zlikwidowano tysiące etatów.

A gdy to pokolenie wejdzie w wiek produkcyjny będzie w stanie wymusić na pracodawcach znaczące podwyżki płac.  Już teraz widzimy, że pracodawcy zaczynają narzekać na braki pracowników w pewnych branżach.  Widzimy tego efekty we wzroście płac. Według GUS średnie wynagrodzenie w gospodarce narodowej w I półroczu 2014 roku wzrosło o 3,9% w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego. W sektorze publicznym średnie wynagrodzenie wyniosło 4 371 PLN, podczas gdy w prywatnych przedsiębiorstwach płace były przeciętnie o niemal 800 PLN niższe (3 572 PLN).

W przyszłości nierównowaga między popytem a podażą na rynku pracy będzie jeszcze większa. A to spowoduje wzrost zarobków, być może nawet skokowy (znacznie wyższy niż dotychczasowa dynamika na poziomie 4% rocznie). W tym miejscu warto też wspomnieć o wywiadzie dla radia RMF FM jakiego udzielił profesor Marek Belka kilka dni temu.  Powiedział w nim, że: "Praca w Polsce jest, ale podła. Boimy się ucywilizować rynek". Chociaż to raczej zarobki są "podłe", a nie praca.

Spodziewany wzrost wynagrodzeń powinien mieć przełożenie nie tylko na konsumpcję - co w krótkim terminie powinno pozytywnie wpłynąć na naszą gospodarkę, ale także na poziom dochodów jakie odkładamy na przyszłość.

Wedługnajnowszej VII edycji badania „Postaw Polaków wobec oszczędzania", Fundacji Kronenberga przy Citi Handlowy, coraz wyraźniej dostrzegamy konieczność odkładania pieniędzy. Obecnie trzy czwarte z nas twierdzi, że warto oszczędzać, a w 2013 roku odsetek ten wynosił jedynie 61 proc.. Problem polega na tym, że nasze deklaracje nie idą w parze ze stanem faktycznym. Wyniki badania od lat nie pozostawiają złudzeń: Polacy uznają zasadność oszczędzania, jednak regularnie odkłada jedynie niewielki procent z nas. Są jednak powody do optymizmu: po raz pierwszy od 7 lat współczynnik osób odkładających regularnie przekroczył 10 proc.. Według VII edycji badań „Postawy Polaków wobec oszczędzania", 12 proc. badanych deklaruje, że poza uregulowaniem bieżących wydatków, w każdym miesiącu oszczędza pewną kwotę pieniędzy.

Dlaczego nie oszczędzamy, pomimo świadomości konieczności odkładania pieniędzy na tzw. czarną godzinę? Bo po prostu za mało zarabiamy.

Ale to niedługo się zmieni. Problemy demograficzne już za kilka lat "ucywilizują rynek pracy" a oszczędności Polaków będą rosły jeszcze szybciej niż dotychczas. Taką mam nadzieję.

materiał pochodzi ze strony www.union-investment.pl

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka