maciej.rogala maciej.rogala
95
BLOG

O ryzyku inwestycyjnym z innej strony

maciej.rogala maciej.rogala Gospodarka Obserwuj notkę 0

Prognozy poprawy sytuacji gospodarczej w II połowie roku zaczynają się sprawdzać. 

 
Oczywiście pod znakiem zapytania pozostaje pytanie: W jakiej skali przyjdzie przyspieszenie? Opinie są dość zachowawcze.  Ostatnie dane dotyczące sytuacji w eurolandzie też są pozytywne, co może działać podwójnie korzystnie na naszą giełdę. Po pierwsze dlatego, że kraje strefy euro są dla nas głównym partnerem handlowym, co wzmacnia przesłanki do przyspieszenia gospodarczego, a po drugie, dobra koniunktura na innych parkietach będzie działać stymulująco na naszą giełdę.
Ja jednak zawsze widzę w notowaniach giełdowych odzwierciedlenie ludzkich zachowań. Dane płynące z gospodarki czy też prognozy ekonomistów i analityków mają zawsze wpływ wtórny lub, coraz częściej, nie ma go wcale. Akcje rosną lub spadają w zależności od relacji popytu do podąży, co chyba dla każdego jest oczywiste. 
 
I tutaj też widać pewne pozytywy. 
 
Jak już pisałem, od 14 miesięcy mamy przewagę napływu nowych środków do funduszy nad umorzeniami. Struktura napływu pokazuje bardzo duży dystans rodzimych inwestorów do funduszy mających akcje w portfelu, środki bowiem płyną głównie do funduszy pieniężnych. To dlatego nie przekłada się ten pozytywny trend na notowania giełdowe. Jednak kilkadziesiąt miliardów złotych w funduszach pieniężnych a przede wszystkich w funduszach obligacji, którym coraz trudniej osiągać dobre rentowności, to wielki potencjał popytu na fundusze akcyjne. 
 
W dobie internetu, zdecydowana większość posiadaczy jednostek uczestnictwa funduszy obligacji i funduszy pieniężnych będzie mogła za pomocą przysłowiowego „kliknięcia myszką” dokonać transakcji przeniesienia środków z jednego funduszu do drugiego, lub częściej między subfunduszami - bo wówczas nie zapłaci podatku od zysków kapitałowych. 
 
Jeżeli spełniłby się pozytywny scenariusz w gospodarce, pojawią się bardziej stabilne i nieco dłuższe wzrosty na giełdzie napędzane popytem od „pierwszych odważnych”, to duża część środków będących w funduszach obligacji i pieniężnych może „błyskawiczne” zostać przeniesiona do funduszy akcyjnych; mówimy tutaj o kilkudziesięciu miliardach środków! Dodajmy do tego oszczędności zdeponowane na lokatach bankowych z oprocentowaniem na poziomie 2-3% rocznie. Gdy ich posiadacza będą widzieli „ile można było zarobić w funduszach akcji w ciągu ostatnich dwóch-trzech miesięcy” – jeżeli wzrosty na giełdzie potrwają przez taki okres – to także mogą poczuć nieodpartą potrzebę zmiany formy lokowania oszczędności.  
W takich okolicznościach – gdy występowały w przeszłości i jeżeli wystąpią w przyszłości – widać najlepiej, że o kursie akcji decyduje wyłącznie popyt i podaż.  Oczywiście, żaden analityk w prognozach nigdy nie stwierdzi, że oczekuje kilkudziesięcioprocentowych wzrostów na giełdzie w okresie najbliższego roku lub nawet pół roku, ale jeżeli przeanalizujemy zmiany cen akcji na giełdzie w przeszłości, to widać, że okresy tak dużej rentowności zdarzały się wielokrotnie. 
 
Ktoś mi może zarzucić, że nie wiadomo czy taki scenariusz zostanie zrealizowany. Kiedyś na pewno tak. Nie wiadomo jednak kiedy, czy już jesienią tego roku czy może dopiero za kilka lat. 
 
Po więc pokazuję taki zupełnie hipotetyczny scenariusz wydarzeń? Powód jest jeden – chęć pokazania ryzyka inwestycyjnego także z tej drugiej strony. 
 
Niemal każdy oszczędzający, szczególnie te osoby, które kurczowo trzymają się lokat bankowych, ryzyko inwestycyjne kojarzą tylko z jednym: z ryzykiem spadku cen akcji, ryzykiem poniesienia straty. Tłumaczą sobie: Trzymam pieniądze na lokacie bankowej, bo nie chcę stracić pieniędzy, bo obawiam się spadku cen akcji. Aby poprawić swoje samopoczucie, aby nie czuć dyskomfortu wynikającego z bardzo niskiego poziomu odsetek, często dopowiemy sobie: Spadki na giełdzie są pewne, bo przecież… i skupiamy się na negatywnych prognozach lub jakiś zagrożeniach, które zawsze „wiszą” nad rynkiem. Teraz to mogą być na przykład zmiany związane z funkcjonowaniem otwartych funduszy emerytalnych lub groźba wycofania się FEDu z programu skupu obligacji, co przez większość inwestorów instytucjonalnych na świecie jest uznawane za główne zagrożenie dla rynków akcji.
 
Ja chciałbym zwrócić uwagę, że ryzyko inwestycyjne ma zupełnie inną definicję niż tę, jaką większość z nas ma w wyobraźni: ryzyko to niepewność dotycząca przyszłego wyniku. Najczęściej skupiamy się na tej jednej stronie medalu: na ryzyku spadku cen akcji, ale jest też ta druga: ryzyko wzrostu cen akcji. 
 
Oczywiście nic nie wiemy na temat tego, czy przedstawiony przeze mnie scenariusz spełni się w okresie najbliższych kilku miesięcy. To pozostaje dzisiaj niewiadomą. To jedynie potencjalny scenariusz, o jakimś tam prawdopodobieństwie. Powiedzmy, że 50-cioprocentowym, a może nawet tylko 30-to. I dlatego właśnie możemy mówić tylko i wyłącznie w kategoriach ryzyka wystąpienia takiego scenariusza dla posiadaczy lokat bankowych.  Przyjmijmy więc, że istnieje 30-50% prawdopodobieństwo wzrostu cen akcji w najbliższych sześciu miesiącach. 
 
Czy w związku z tym, osoba posiadająca całe oszczędności na lokatach bankowych, uwzględniła to ryzyko? Wątpię, bo przecież 100% oszczędności trzyma właśnie w banku, skupiając się na tym, że jest wolna od ryzyka spadku cen akcji. 
 
A w jakim stopniu zabezpieczyła się przed wzrostem cen akcji? W żadnym! 
 
Jakie więc ponosi ryzyko swojej decyzji? Żadne, bo lokata bankowa jest wolna od ryzyka inwestycyjnego! To tylko pozór, bo właśnie ponosi ogromne ryzyko wzrostu cen akcji. 
 
W sytuacji, gdyby spełnił się inny scenariusz, niż ten, którego się obawia (spadek cen akcji), może podjąć fatalne w skutkach decyzje. Jak się zachowa, jeżeli akcje za pół roku będą wyceniane na poziomach wyższych o kilkadziesiąt procent niż dzisiaj? Czy nadal będzie czuła się komfortowo z lokatą bankową z dwoma procentami rocznych odsetek? Jak potraktuje tę „potencjalną” stratę w funduszach akcji (bo przecież wysokie zyski w tych funduszach nie były jej udziałem)? Czy nie zmieni decyzji i nie zechce jednak uciec z niskooprocentowanej lokaty właśnie do funduszy akcji? 
 
A może stanie się tak w momencie lokalnego szczytu i na drugi dzień po zainwestowaniu swoich oszczędności w fundusz akcji, akcje wejdą w fazę spadków, w wyniku których wycofa się z kilkunastoprocentową stratą, być może akurat w momencie, gdy korekta dobiegnie końca i akcje nadal zaczną dynamicznie rosnąć.
 
Warto więc uwzględnić w swoich decyzjach wszystkie oblicza ryzyka inwestycyjnego, nie tylko ryzyko spadku cen akcji, ale również ich wzrostu. To takie samo ryzyko o potencjalnie bardzo bolesnych konsekwencjach, oczywiście tylko i wyłącznie dla osób, które wszystkie oszczędności trzymają na niskooprocentowanych lokatach bankowych. 
 
 
notka pochodzi ze strony www.unionklub.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka